Przepis na te ciasteczka znalazłam na blogu
Ayn. Wyglądały tam przepięknie.
A ja szukałam akurat ładnych, kolorowych ciasteczek na urodziny babeczki.
Zrobiłam. Wyszły bardzo smaczne- kruchutkie, wręcz rozsypujące się w ustach- pyszne.
Tłumaczenie jest moje. Dopisałam też kilka słów ode mnie, przydatnych, jak mniemam ;)
Na 36 ciasteczek:
170 gr. masła w temperaturze pokojowej,
1/2 szkl.* cukru,
1/4 łyżeczki soli,
2 żółtka,
2 szklanki mąki,
1/2 szkl. ulubionego dżemu**
Rozgrzać piekarnik do 170 st.C
Mikserem ubić masło z cukrem (ja użyłam drobnego cukru) na puszystą, białą masę- ok. 3-5 minut. (Radzę się tego trzymać, ja ubijałam 4 minuty. Im lepiej ubite, tym bardziej kruche, sypkie i rozpływające się w ustach ciasteczka powstaną). Dodać żółtka i dobrze ubić. Dodać mąkę i dobrze wymieszać (masa będzie gęsta).
Od ciasta odrywać niewielkie kawałki (rozmiaru orzecha włoskiego) i formować z nich kulki. Kłaść kulki na blachę do pieczenia (blachy nie trzeba smarować)*** w odstępie 4 cm. Na środku każdej kulki zrobić wgłębienie kciukiem.
Piec 10 minut.
Wyjąć blachę z ciasteczkami z piekarnika, zrobić powtórne wgłębienia (palcem albo łyżką ****). Kłaść po 1/4 łyżeczki dżemu w zagłębienie (dżem można przełożyć do woreczka, odciąć końcówkę i wyciskać dżem bezpośrednio na ciasteczko- ja tak robiłam). Wstawić blachę do piekarnika i piec jeszcze 15 minut. Ostudzić ciasteczka na kratce.
*zamiast filiżanek, jak w oryginalnym przepisie, użyłam szklanek i wyszło bardzo dobrze.
**zamiast dżemu użyłam konfitury i ją polecam, ponieważ w przeważającej części przypadków, użycie dżemu spowoduje wypływanie z ciasteczek podczas pieczenia. A konfitury, czy domowej roboty smażone powidła, bez użycia żelu- nie wypłyną, są gęste. U mnie- konfitura morelowa, malinowa i jagodowa.
***wyłożyłam blachę papierem do pieczenia.
****posłużyłam się grubym trzonkiem drewnianej łyżki.