4 cze 2009

Pożegnanie przedszkola

Wczoraj był bardzo wzruszający dzień dla naszego babeczkowa. Moja starsza babeczka uroczyście pożegnała swoje ukochane przedszkole.
Były wspaniałe występy- świetna choreografia do piosenek z "Akademii Pana Kleksa" oraz rewelacyjny polonez w wykonaniu dzieci. Do poloneza przedszkole zakupiło specjalnie przepiękne stroje- ułańskie z pagonami dla chłopców i suknie z bufkami i podwyższonym stanem dla dziewczynek.
Jak te dzieci się nie pomyliły przy tylu różnych układach w tym polonezie, to ja nie mam pojęcia! My na studniówce nie tańczyliśmy połowy z tych figur, które wykonały wczoraj dzieci!
Było naprawdę pięknie.

Na zakończeniu podczas rzewnej piosenki "Żegnaj przedszkole, nasze ukochane" wszyscy już mieli mokre oczy i wspomagali się ukradkowo chusteczkami. ;)

Było wręczenie dyplomów, dzieci dostały tabloo ze zdjęciami wszystkich pań i dzieci z ich grupy. Nawet ja z rodzynkiem dostaliśmy dyplom! Bardzo to miłe.
A potem zaprosiliśmy dzieci na niespodziankowy podwieczorek, który przygotowali rodzice.

Był tort- taki właśnie, jak na zdjęciu, z imionami wszystkich dzieci i czapką, w tym samym kolorze, co czapki na głowach dzieci :)

Był szampan dla dzieci i w ogóle było baaaaaardzo miło!

Pozwolicie, że przepisu na tort nie będę podawać, bo choć smaczny, to tu raczej chodzi o sposób wykonania.
Powiem tylko o czapce, bo o nią wiele rodziców mnie pytało.
Czapka to mały torcik, przykryty waflem obsmarowanym nutellą. Wszystko pokryte jest masą cukrową z żelatyną.
Napis zrobiony lukrem z dodatkiem kakao, posypany lekko różowym cukrem.
Gwiazdki przyklejane białkiem jaja.
Ot i wszystko! :)

22 maj 2009

Grzybki


Grzybki są hitem każdej imprezy. Robię je co roku do przedszkola, na Dzień Pieczonego Ziemniaka, który tradycyjnie odbywa się się we wrześniu. Ale nie spodziewałam się, że będę je robić w maju. :)) A jednak zrobiłam na prośbę znajomej, "bo tak ładnie będą się prezentować na stole komunijnym" :)
Zwykle część robię muchomorków i te pierwsze rozchwytują dzieci. Tutaj dostojne borowiki. ;)

Przepis spisałam kilka lat temu z jakiegoś starego numeru "Poradnika Domowego", który zalegał na półce u mamy.

Grzybki z ciasta kruchego z kremem.

Ciasto:

3 szkl. mąki,
3 żółtka i 1 jajko,
1 kostka masła,
1/4 szkl. cukru pudru,
aromat albo cukier waniliowy

Ze składników zagnieść kruche ciasto (jeśli nie będzie się chciało zagnieść, dodać łyżkę śmietany) i wstawić na ok.2 godz. do lodówki. Po schłodzeniu ciasto rozwałkować i wycinać szklanką i foremką do babeczek- pary krążków. Krążkami wyciętymi szklanką oblepić zewnętrzną stronę foremek do babeczek i upiec na złoty kolor. Wyciąć środki z krążków wyciętych foremką .
Upiec na złoto krążki z dziurką. Z reszty ciasta uformować wałeczek i odcinać krókie odcinki na korzonki. Ich końcówki maczać w białku, obsypać makiem i też upiec.

Krem:

1 kostka masła,
1/2 l, mleka,
1/2 szkl. cukru,
po 2 łyżki mąki pszennej i ziemniaczanej,
cukier waniliowy

Z mleka, cukru i mąki ugotować budyń. Ostudzony dodawać stopniowo do utartego masła. Polewą czekoladową oblewać kapelusze grzybków. Po wystygnięciu polewy, nakładać do kapeluszy krem i przykryć je krążkami z dziurką. Włożyć korzonek w dziurkę.

To wszystko! :)

Smacznego!




30 kwi 2009

Deser na 3-go Maja



Tan naprawdę wcale nie Święto Uchwalenia Konstytucji 3-go Maja było inspiracją do powstania tego deseru, ale bardzo przyziemna potrzeba podojadania resztek z lodówki ;)

Po malibu (na które przepis wkleję już niedługo, jak tylko alkohol się trochę przegryzie i będę mogła go spróbować) zostały mi 2 puszki mleka skondensowanego i musiałam je jakoś wykorzystać. Dla przełamania smaku dodałam jogurt naturalny, do tego tylko żelatyna i gotowe do rozlania w foremki. Zagłębienia w foremkach muffinkowych wyłożyłam folią spożywczą, wlałam masę i wstawiłam do lodówki. Z zamrażarki wyjęłam zamrożone w poprzednim sezonie truskawki i maliny, przecież już wkrótce będą świeże - trzeba podojadać i zrobić miejsce na tegoroczne :) Zrobiłam dwa sosy- miksując rozmrożone owoce z niewielką ilością cukru.

Bardzo smakują mnie i rodzynkowi, natomiast małe babeczki wzgardziły białym deserem, wylizując za to sos truskawkowy i prosząc o dokładkę deseru, uściślając, żeby przypadkiem w dokładce nie znalazł się deser główny :))) Z biało-czerwonego wybrały samą czerwień :)

Deser biało-czerwony

1 puszka mleka zagęszczonego niesłodzonego,

1 puszka mleka zagęszczonego słodzonego,

1 jogurt naturalny,

1,5 łyżki żelatyny w proszku,

Na sos:

truskawki/ maliny

cukier

Żelatynę zalać odrobiną zimnej wody. Gdy napęcznieje, rozpuścić ją nad gazem (nie dopuścić do zagotowania) lub w mikrofalówce (dosłownie chwilę). Jogurt i oba mleka wymieszać, wlać wystudzoną żelatynę i przelać do foremek.

Truskawki lub maliny zmiksować z cukrem i polać gotowy deser.

17 kwi 2009

Miniserniczki z białą czekoladą i pistacjami


To mój ulubiony sernik. Jest tak doskonale wyważony w smaku, tak kremowy i wilgotny, dzięki pieczeniu w kąpieli wodnej i idealnie płaski, dzięki nie napowietrzaniu masy, że zachwyca wszystkich, którzy go próbują. 

Szybkość wykonania (wszystkie produkty trzeba po prostu wymieszać) działa dodatkowo na jego korzyść.

Zatem polecam- róbcie ten sernik w wersji podstawowej, czyli w tortownicy lub tak, jak ja- w foremkach muffinowych, a jego smak zawładnie Wami bez reszty. :) Jestem tego pewna :)

Przepis podała na forum cincin Joanna. Ja go piekłam już wielokrotnie i zawsze się udawał.

N 12 miniserniczków potrzeba 2/3 porcji podanych w poniższym przepisie. Pieczenie (zarówno spodu, jak i całości) skróciłam o połowę.

Sernik z białą czekoladą i pistacjami

Przepis na tortownicę o średnicy 23 cm.

Składniki:
Spód:
1 opakowanie ciasteczek Digestive (144 g)
około 50 g rozpuszczonego masła

Masa serowa:
700 g sera śmietankowego (np. Delfiko lub Zielona Łąka) w pokojowej temperaturze
3/4 szklanki cukru
1 łyżka esencji waniliowej 
4 duże jajka
170 g białej czekolady
1 szklanka obranych ze skorupek i posiekanych pistacji (w tym dwie łyżki do dekoracji)
2 płaskie łyżki mąki pszennej

Dodatkowo – namoczone w wodzie opaski z codziennych gazet, przygotowane tak samo, jak w przepisie na sernik cytrynowy .
Zamiast piec metodą gazetową, można też piec tradycyjnie, w kąpieli wodnej (godzina w 160 - 170 stopniach plus dodatkowo pół godziny po wyłączeniu piekarnika).

Wykonanie:
Przełożyć ciastka do woreczka z grubej folii, rozkruszyć wałkiem na proszek.
Roztopić masło w rondelku lub w mikrofalówce, połączyć z pokruszonymi ciastkami, wymieszać. Powstałą masę ugnieść na dnie tortownicy tworząc spód ciasta. Włożyć do lodówki, a potem piec w temperaturze 180 stopni przez 10 minut. Schłodzić. 
Przygotować masę serową: 
W misce wymieszać ser z cukrem i wanilią. Dodawać po jednym jajku, miksując tylko do połączenia składników. Dodać rozpuszczoną w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce czekoladę, wymieszać. Nie miksować zbyt energicznie, aby za bardzo nie napowietrzyć masy. Odłożyć dwie łyżki pistacji do dekoracji ciasta. Pozostałe pistacje wymieszać z mąką i dodać do masy serowej. Wylać masę na podpieczony spód.
Nagrzać piekarnik do 250 stopni C. 
Tortownicę z sernikiem umieścić na blasze.
Owinąć boki (obręcz) tortownicy przygotowanymi wcześniej opaskami z namoczonych gazet, wstawić do piekarnika na 10 minut. Potem wyjąć ciasto, zmniejszyć temperaturę do 160 stopni, zmienić opaski na nowe i piec około 50 minut.
Po wyjęciu z piekarnika odstawić na metalową podstawkę do wystudzenia. Po 10 minutach objechać nożem boki ciasta i zdjąć obręcz tortownicy. Zostawić ciasto do całkowitego wystudzenia, a potem wstawić na noc do lodówki (najlepiej w zamkniętym pojemniku na tort).
Następnego dnia dowolnie udekorować (np. bitą śmietaną ) i posypać pozostałymi pistacjami.

7 kwi 2009

Pyszne rogaliki maślane



Babeczki bardzo lubią małe wypieki drożdżowe. Takie co to tylko do łapki chwycić i pomknąć z powrotem do zabawy. Są pyszne na śniadanie, na podwieczorek, w podróży samochodem też są niezastąpione. Dlatego w naszej lodówce świeże drożdże są zawsze. Bo nigdy nie wiadomo na co przyjdzie nam ochota.
Tym razem zrobiłam potrójnie maślane rogaliki drożdżowe z trzema rodzajami nadzienia: cynamonowym, twarogowym i konfiturowym.
Dziane rogaliki były przepyszne- miękkie, puszyste i bardzo maślane :)

Przepis znalazłam na forum cincin, tutaj.

Rogaliki maślane
1 szklanka mleka,
1/2 kostki masła,
1/2 szklanki cukru,
1/2 łyżeczki soli,
2,5 drożdży,
3 duże jajka,
4 1/2 szklanki mąki,
1/2 kostki roztopionego masła.

Drożdże wsypać do małego naczynia, dodać troszkę mąki i cukru. Mleko podgrzać, aż będzie letnie i 1/4 szklanki zalać drożdże, dobrze wymieszać i zostawić aż zaczyn zacznie się podnosić. Resztę (3/4 szklanki) mleka zagotować i dodać do niego masło i cukier. Odstawić aż lekko wystygnie. Teraz wsypać mąkę, dodać rozczyn, jajka i wymieszać, aż utworzy się miękkie ciasto. Wyłożyć na stolnicę i wyrabiać dobre kilka minut, aż będzie gładkie i lśniące. Włożyć z powrotem do miski i zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 1 godziny, aż podwoi swoją objętość. Podzielić ciasto na 3 części, z każdej wywałkować koło o średnicy 22cm. Posmarować roztopionym masłem, podzielić na 8 trójkątów i zwijać rogaliki, układać na wysmarowanej blasze. Posmarować masłem, przykryć i zostawić do wyrośnięcia. Piec 8 - 10 minut w temperaturze 200 st.C, wyjąć z piekarnika i jeszcze gorące ponownie posmarować masłem. Zostawić do wystygnięcia.
Trójkąty przed zawinięciem można smarować dowolnym farszem. U nas były 3 farsze: z serka Almette śmietankowego zmieszanego z cukrem (bardzo smaczny wyszedł)- dla starszej babeczki, cukier zmieszany z cynamonem- dla młodszej babeczki oraz konfitury morelowe, malinowe i jagodowe dla rodzynka.
Masło użyte do rogalików musi być najlepsze- prawdziwe i świeże.
Przy najbliższej okazji pokażę, jak babeczki ubijają masło i palcem wyjadają to przez siebie wyprodukowane ;))

18 mar 2009

Kolorowe ciasteczka z konfiturą


Przepis na te ciasteczka znalazłam na blogu Ayn. Wyglądały tam przepięknie.
A ja szukałam akurat ładnych, kolorowych ciasteczek na urodziny babeczki.
Zrobiłam. Wyszły bardzo smaczne- kruchutkie, wręcz rozsypujące się w ustach- pyszne.
Tłumaczenie jest moje. Dopisałam też kilka słów ode mnie, przydatnych, jak mniemam ;)
Na 36 ciasteczek:
170 gr. masła w temperaturze pokojowej,
1/2 szkl.* cukru,
1/4 łyżeczki soli,
2 żółtka,
2 szklanki mąki,
1/2 szkl. ulubionego dżemu**
Rozgrzać piekarnik do 170 st.C
Mikserem ubić masło z cukrem (ja użyłam drobnego cukru) na puszystą, białą masę- ok. 3-5 minut. (Radzę się tego trzymać, ja ubijałam 4 minuty. Im lepiej ubite, tym bardziej kruche, sypkie i rozpływające się w ustach ciasteczka powstaną). Dodać żółtka i dobrze ubić. Dodać mąkę i dobrze wymieszać (masa będzie gęsta).
Od ciasta odrywać niewielkie kawałki (rozmiaru orzecha włoskiego) i formować z nich kulki. Kłaść kulki na blachę do pieczenia (blachy nie trzeba smarować)*** w odstępie 4 cm. Na środku każdej kulki zrobić wgłębienie kciukiem.
Piec 10 minut.
Wyjąć blachę z ciasteczkami z piekarnika, zrobić powtórne wgłębienia (palcem albo łyżką ****). Kłaść po 1/4 łyżeczki dżemu w zagłębienie (dżem można przełożyć do woreczka, odciąć końcówkę i wyciskać dżem bezpośrednio na ciasteczko- ja tak robiłam). Wstawić blachę do piekarnika i piec jeszcze 15 minut. Ostudzić ciasteczka na kratce.
*zamiast filiżanek, jak w oryginalnym przepisie, użyłam szklanek i wyszło bardzo dobrze.
**zamiast dżemu użyłam konfitury i ją polecam, ponieważ w przeważającej części przypadków, użycie dżemu spowoduje wypływanie z ciasteczek podczas pieczenia. A konfitury, czy domowej roboty smażone powidła, bez użycia żelu- nie wypłyną, są gęste. U mnie- konfitura morelowa, malinowa i jagodowa.
***wyłożyłam blachę papierem do pieczenia.
****posłużyłam się grubym trzonkiem drewnianej łyżki.

17 mar 2009

Niebieski kicz, czyli pełnia szczęścia



Ten tort jest kolejnym potwierdzeniem tezy jak łatwo jest uszczęśliwić dziecko. :)

Zrobiłam go, ponieważ babeczka - jubilatka nie wyobrażała sobie, że mogłoby nie być tortu na przyjęciu urodzinowym dla rodziny. A więc jeden tort- dla rodzinki, drugi - dla zgrai przedszkolaków.
Ten był dla przyszłej jubilatki absolutną niespodzianką, bo chociaż wiedziała, że będzie, to do końca nie wiedziała jaki.
Szczerze mówiąc- ja też do końca nie wiedziałam jaki będzie ;)
Wiedziałam jedno- nie może być skomplikowany. Wystarczyło mi własne niedomaganie chorobowe i tort - skrzynia skarbów, który obiecałam już wcześniej, nie mówiąc o innych drobnych ciasteczkach.
Udekorowałam go, kiedy babeczki pojechały z rodzynkiem po zakupy.
Reakcja jubilatki na gotowy tort zaskoczyła mnie niezmiernie (myślę, że proporcjonalnie do mojego niezadowolenia z niego;)).
"Mamuniu, jest przepiękny! Dziękuję Ci (ściskanie mnie w pasie, podskakiwanie i piruety). Jejku, jaki śliczny! To najpiękniejszy tort, jaki widziałam! Mamo, pokaż mi go jeszcze raz, prooooszę", itd. w ten deseń.

Utwierdziło mnie to w przekonaniu- nieważne jaki tort dziecku zrobimy, ważne by był kolorowy i wesoły. A ponad wszystko - zawsze sprawdza się niespodzianka! ;)

Przepis na masę plastyczną podałam w poście niżej.
Ten torcik był naprawdę mały, choć piętrowy. Większy biszkopt piekłam w tortownicy, która ma coś ok. 13 cm, ta mniejsza- chyba 10 cm.